sobota, 20 lipca 2013

Chapter second

            -Siema, gołąbeczki!- krzyknął Niall, gdy zauważył nas na dróżce wyłożoną żwirem. Zachichotał, jednak Lou nie był zadowolony.
            -Curly?- mruknął.- Korzystając z okazji, nie mów chłopcom o moim zerwaniu, dobrze?- wyszeptał, podchodząc do furtki.
            -Jasne, Tommo. Nie bój się.- uśmiechnąłem się i usiadłem na tyle obok Zayna. Louis dołączył po chwili.- Li, ciągle robisz za szofera, powinieneś choć raz poprosić, na przykład, Paula, żeby nas podwiózł.- pokręciłem głową, zapinając pas. Liam zawsze nas woził do klubów, do kina, na obiady… okay, Daddy Liam, ale bez przesady, nigdy nie może choć raz napić się z nami piwa czy wódki.
            -Nie marudź, Harry. Danielle nie lubi jak piję.- westchnął, kierując się w stronę klubu. Wywróciłem jedynie oczami, nie komentując tego, co powiedział.
            Pod klub Devil dojechaliśmy w niecałe piętnaście minut, pod lokalem kręciło się już kilkanaście osób, Liam zaparkował auto przy krawężniku i całą piątką wyszliśmy na zewnątrz. Każdy z nas poprawił swoje ubranie i ruszyliśmy do wejścia. Przywitaliśmy się z ochroniarzem- Johanem- i weszliśmy do środka.
            Już od progu uderzył w nasze nozdrza zapach tytoniu, potu i alkoholu, jednak idąc głębiej, powoli przyzwyczajaliśmy się do niego. Nie byliśmy w tym miejscu od kilku miesięcy, ponieważ trasa trwała siedem miesięcy, nie mieliśmy okazji, jednak przez ten czas, niewiele się zmieniło. Ten sam wystrój; czarne kanapy i wysokie krzesła przy barze, czerwone ściany i bar.
            -Zajmiecie nam stolik? Pójdę po drinki, chcecie coś?- zapytałem, próbując przekrzyczeć muzykę.
            -Dla mnie piwo.- usłyszałem od Nialla.
            -Ja również.- odezwał się Zayn.
            -A ja podziękuję, ktoś musi was odwieźć.- uśmiechnął się Liam. Zaśmiałem się cicho i ruszyłem do baru, po chwili dogonił mnie Louis.
            -Harry, nie zostawiaj mnie.- mruknął, trzymając mnie za ramię.
            -Nie zostawiam, Loueh.- objąłem go w pasie i podszedłem do lady.- Dwa kufle piwa jasnego, jednego drinka…- zamyśliłem się na chwilę.- Margarita i…- spojrzałem na niebieskookiego.
            -Butelkę wódki.- mruknął. Uniosłem brwi ku górze. Musiało być naprawdę źle.
            -Poprosimy.- westchnąłem, patrząc, jak barman się oddala.- Wszystko dobrze, Tommo?
            -A jak myślisz?- pokręcił głową.- Nic nie jest dobrze, Harry. Biorę wódkę i wracam do domu. To nie był dobry pomysł, żeby tu przyjść, przepraszam, będę wam psuł zabawę.- powiedział na jednym oddechu. Słuchałem go uważne, a gdy skończył monolog, położyłem dłoń na jego kolanie.
            -Louis, jeśli wracasz- wracam z tobą; jeśli nie czujesz się na siłach, by tutaj być- zrozumiem, ale może daj sobie szansę? Zobaczysz, wypijesz pierwszy kieliszek, a później już z górki.- wzruszyłem ramionami, widząc, jak barman przynosi dwa kufle. Następnie się oddala, by zrobić drink i wziąć butelkę wódki z półki.
            -Och… zgoda.- westchnął.- Ale bądź przy mnie, dobrze?
            -Zawsze i wszędzie, Tommo.- uśmiechnąłem się. Po krótkiej chwili przyniósł nam nasze zamówienie.- Chodź, zaniesiemy im piwo, a jeśli będziesz chciał, pójdziemy na schody.- wskazałem na wyjście ewakuacyjne.- I wtedy będziemy pili i gadali, ile zapragniesz, ok?- wziąłem kufle do dłoni, ruszając do stolika. Chłopak wziął swoją butelkę i mój kieliszek z drinkiem.
            -Macie, pijaki.- mruknął Lou, gdy podeszliśmy do kanapy.
            -Dzięki, misiu.- zachichotał Niall. Posunął się w prawo, robiąc nam miejsce.- Och, Tommo. Widzę, że wziąłeś coś mocniejszego…
            -Louis?- odezwał się Liam.- Nie powinieneś tego pić. Jeszcze niedawno mówiłeś, że nie lubisz mieć kaca rano, zresztą Hannah też nie lubi widzieć cię pijanego.- westchnął na końcu. Przekląłem w duchu Liama, musiał zaczynać o Hannie? Serio, nienawidzę widzieć przygnębionego Lou, wtedy serce rozpada się na milion kawałków. Pokręciłem głową w stronę Liama. Patrzył się na mnie jak na głupka.
            -Zgodzę się z Li. Jesteś nieznośny, gdy jesteś pijany, a szczególnie z Harrym.- zgodził się Zayn.- Zresztą Hannah…
            -Dajcie spokój już z Hanną!- krzyknąłem. Po chwili jednak zasłoniłem usta. Niepotrzebnie się unosiłem.
            -Harry, wiemy, że ty jesteś no… lubisz… wolisz…- Zayn nie wiedział, co powiedzieć.
            -Co?! Jestem biseksualistą i co? Co w związku z tym, Zayn? Jeśli tak bardzo wam to przeszkadza…
            -Nie! Przestań. Nie wiedziałem po prostu, jak to powiedzieć.- mruknął.- Wracając do tematu. Wiemy, że Louis ci się podoba… ale nie sądzisz, że powinieneś skończyć do niego wzdychać? Dobrze wiesz, że on ma dziewczynę…
            -A czy nie możemy dać temu spokój?! To chyba nasza sprawa, prawda?
            -Zayn, przestań.- odezwał się Louis.- Nie mam już dziewczyny, a mnie nie przeszkadza to, że podobam się Harry’emu, okay? Wszystko w porządku.- mruknął, otwierając butelkę wódki.
            -Co?! A Hannah?- Niall zabrał głos.
            -Nie ma Hanny, nie jesteśmy razem.- wywrócił oczami. Czułem, że miał tego dość, i miałem za złe chłopakom, że czasem potrafią być tak wścibscy.
            -Wow…- skomentował Liam.- Przykro mi, stary… naprawdę.
            -Spoko.- skwitował Lou. Podziwiałem go, że w tym momencie zachowywał taki spokój ducha.
            -Wybacz stary. Nie bądź zły.- westchnął Zayn. Słyszałem w jego głosie skruchę.
            -Nie jestem, naprawdę. Po prostu dajmy spokój… napijmy się jak dobrzy przyjaciele.- wzruszył ramionami. Nikt nic już nie powiedział. Zayn i Niall upili trochę piwa, ja umoczyłem usta w drinku, a Louis pociągnął z butelki.
            -Tylko nie dzwońcie jutro do mnie, żebym przyjeżdżał do was i robił wam rosoły i podawał aspirynę.- westchnął Payne na co wszyscy się roześmiali.

            Godziny mijały, a nam nawet nie przyszło na myśl, by wracać do domu. Nawet Louis się rozluźnił i zaczął normalnie funkcjonować, co wszystkich ucieszyło, bo impreza bez naszego Louisa to nie impreza. Owszem, odbiło już mu po pierwszej flaszce, ale na niej nie przestał, kupił następną i ponownie zaczął ją opróżniać. Nie lubiłem tego widoku, ale wiedziałem, że tego potrzebuje, więc dzisiaj nie marudziłem mu nad uchem. Zayn i Niall zamówili kolejne dwa kufle i wypili je do dna. Oni mieli twardy łeb. Gdyby wypili dwie butelki wódki, nadal by normalnie funkcjonowali. Nawet Liam pozwolił sobie na dwa kieliszki alkoholu.
            -Spójrz.- Malik wskazał na dziewczynę, która stała przy barze. Typowa brunetka z kiecką, która ledwo zasłaniała jej tyłek.- Zaproś ją do tańca. Czuje się pewnie taka samotna.
            -Czemu ty jej nie zaprosisz?- mruknąłem.
            -Mam dziewczynę, Pezz mnie zamorduje.- zachichotał.- No bierz ją ogierze!- wywróciłem oczami i przedostałem się na drugi koniec kanapy. Ruszyłem do wyznaczonej dziewczyny z nadzieją, że nie odmówi mi tańca.

Louis’ POV

Przyznaję się, wypiłem jak na razie półtora butelki wódki, ale to nie oznacza, że  nie kontaktuję ze światem. Dobrze wiem, co się wokół mnie dzieje i o czym mówią chłopaki. Idea Zayna wcale mi się nie podobała. Po co Harry miałby podchodzić do obcej dziewczyny, która była ze dwa lata młodsza, wyglądała jak dziwka i niewiadomo, co mogła zrobić. Przecież w każdej chwili mogła zaciągnąć go do swojego domu, Harry by uległ… uch, z tego co zauważyłem, wypił trzy drinki i jeden kufel piwa, więc byłby łatwą zdobyczą. Dlatego się pytam, czemu Zayn chciał go narażać na niebezpieczeństwo?! Powinien tu siedzieć pomiędzy mną, a Niallem i sączyć to swoje piwsko w kuflu, prawda?
Uh, Harry podszedł do dziewczyny z gracją. Tak, przyglądałem się każdemu jego ruchowi. Zaczął z nią rozmawiać, następnie się śmiali, pewnie Harreh wkręcił jej jakąś bajerę, że jest tutaj wiele napalonych facetów, ale może się cieszyć, bo trafiła na tego odpowiedniego. Dobrze znałem jego sztuczki. Zamówił jej drinka. Harry! Co ty robisz?! Krzyczałem na niego w duchu. Po chwili dziewczyna opróżniła kieliszek i ruszyli na parkiet. Zajęli miejsce akurat naprzeciw naszego stolika. Serio, Styles? Mam na ciebie patrzeć, jak rozbierasz te dziwkę wzrokiem, dlaczego?!
Dziewczyna zaczęła ocierać się o jego ciało, Harry’emu się to podobało, złapał ją za biodra, ruszając się w rytm muzyki. Szkoda, że jej nie przeleciał przy wszystkich.
Po skończonej piosence Harreh pożegnał się z pseudo-pięknością i wrócił do naszej paczki. Wywróciłem oczami, zakładając ręce na pierś. Przeskrobałeś sobie, Styles.

Harry’s POV

Po zatańczeniu z dziewczyną, wróciłem do chłopaków, usiadłem na poprzednim miejscu i chwyciłem kufel piwa Nialla. Upiłem trochę alkoholu i wytarłem rękawem od koszuli mokre usta. Dziewczyna naprawdę potrafiła się ruszać, nie była brzydka, ale jednak to nie mój styl. Szczególnie przeraziła mnie jej sukienka; mała czarna zakrywająca pół tyłka. Wysoka jak na siedemnaście lat, długie włosy oraz nogi, no cóż…
Spojrzałem na Louisa, siedział z założonymi rękami na piersi.
-Wszystko w porządku?- zagadałem.
-Ta.- mruknął.- Idę się przewietrzyć.- wziął ze stolika butelkę wódki i ruszył w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Patrzyłem, jak się oddala, a gdy zniknął mi z pola widzenia, poinformowałem chłopaków, że idę nabrać świeżego powietrza. Poprosiłem Zayna o dwa papierosy, nie robił problemu, wyjął paczkę L&M forward oraz pożyczył mi zapalniczkę. Wstałem z miejsca i ruszyłem w miejsce, gdzie najprawdopodobniej znajdował się Lou.
-Louis?- otworzyłem dwuskrzydłowe drzwi, które prowadziły na schody.- Loueh.- zacząłem szukać wzrokiem chłopaka. Skulona postać siedziała pod nimi, sącząc wódkę.- Louis.- westchnąłem, podchodząc do niego. Usiadłem obok, patrząc na jego gniewną minę.- Co się stało?- podałem mu jednego papierosa. Wziął go bez entuzjazmu i zaczął delikatnie ugniatać. Przechwycił następnie zapalniczkę i podpalił. Zaciągnął się i wypuścił dym z ust.
-Nic, a co miało się stać?- odpowiedział szorstko.
-Wiesz, siedziałeś obrażony, gdy wróciłem od tamten bru…- przerwałem na chwilę.- Czekaj, nie chcę, żeby to zabrzmiało jakoś dziwnie, ale… jesteś o to zły?- zmarszczyłem czoło, podpalając papierosa.
-Nie.- syknął.- Tańcz sobie z kim chcesz.
-Więc o co chodzi?- westchnąłem zrezygnowany. Chłopak wzruszył ramionami, paląc fajka.
-Nie mogłeś ze mną zatańczyć? Tylko z jakąś dziewczyną, która wygląda jak jakaś dziwka?- warknął. Otworzyłem usta, będąc w szoku.
-Zazdrosny?
-Nie, kurwa!- odpowiedział sarkastycznie.- Podchodzisz sobie do jakiejś lali, zaczynacie gadać, a na parkiecie o mało cię nie rozbiera, zresztą ty też nie jesteś lepszy. Ruszałeś się jak w trakcie seksu!
-Ach, więc tutaj cię boli.- skinąłem głową.- Jesteś zazdrosny i dobrze to widzę.- mruknąłem.- No już.- objąłem go ramieniem w pasie.- Dobrze wiesz, że to był tylko taniec.- westchnąłem głośno, zaciągając się papierosem.
-Nie jestem.- mruknął bez niepewnie.
-Jesteś.- zachichotałem.- Loueh.- westchnąłem, kładąc głowę na jego kolanach. Zaciągnąłem się i wypuściłem dym prosto w jego usta. Zachichotałem cicho, obserwując każdy jego ruch.
-Gdybym cię nie kochał, pieprznąłbym cię.- mruknął, po czym nachylił się nade mną i musnął moje usta. Uśmiechnąłem się, nie przerywając. Nasze zapachy tytoniu pomieszały się w jedność. Louis smakował gorzko. Papieros i wódka to chyba nie było dobre połączenie, ale nie zważając na to, chwyciłem jego twarz w dłonie, po czym wplotłem palce w jego włosy. To był nasz pierwszy taki pocałunek, poważnie. Podobało mi się. Długi, pełen gracji ale też agresji.
-Uhm.- zakończył mlaśnięciem po kilkunastu sekundach.- Przepraszam, Harry.- mruknął, oblizując usta.
-Co?
-To nie powinno się zdarzyć.
-Dlaczego? Nie podobało ci się?
-Nie, to nie chodzi o to. Pamiętasz, co ci powiedziałem? Możemy być tylko przyjaciółmi, nie jestem bi ani homo.- westchnął.- Nie chcę cię zranić ani dawać ci nadziei.
-Nie dajesz.- mruknąłem nieprzekonany. On myśli, że bez jego pocałunków jest mi lżej. Och, przykro mi, ale nie. Nawet jakby wyjechał na drugi koniec świata, miałbym nadzieję, że wróci i będziemy szczęśliwi.
-Przepraszam, Harry.- westchnął, dopalając papierosa do końca.- Przepraszam, że nie mogę ci zapewnić szczęścia.- wyszeptał, kładąc głowę na moim ramieniu. Miałem ochotę się rozpłakać, ale nie mogłem.
-Przestań, Tommo.- pokręciłem głową.- Zapewniasz mi szczęście, będąc moim przyjacielem, zrozum.- spuściłem wzrok, przygniatając peta podeszwą od trampka. Chłopak nie odpowiedział.- Chcesz wracać?
-Tak, proszę.

Czekaliśmy przed klubem na taksówkę, poinformowaliśmy najpierw chłopaków, że wracamy do domu. Louis nie miał już ochoty na zabawę, zabrał jedynie prawie opróżnioną butelkę po wódce, którą dokończył na ławce. Chłopak ledwo funkcjonował.
-Chodź, taksówka przyjechała.- pociągnąłem chłopaka za nadgarstek i ruszyłem do środka. Podałem mężczyźnie adres zamieszkania i poprawiłem się na siedzeniu. Louis opierał głowę o szybę, mając zamknięte oczy, wyglądał naprawdę uroczo. Jego rysy twarzy były tak delikatne, niesfornie roztrzepane włosy odstawały na wszystkie strony, a usta były ułożone w cienką linię. Tak Tomlinson wyglądał każdej nocy. Nie myślcie, że przyglądam mu się codziennie jak śpi, ale… och, on naprawdę wygląda uroczo.
Kilkanaście minut później staliśmy pod bramą do naszej posiadłości. Zapłaciłem taksówkarzowi i wyszedłem z auta. By nie obudzić chłopaka, przeszedłem na drugą stronę i delikatnie wziąłem go na ręce. Czułem, jak się wierci, ale nie poddałem się. Zamknąłem drzwiczki i ruszyłem do środka. Przywitałem się ze stróżem, który przez cały dzień i noc (oczywiście zmieniając się ze swoim kolegą) pilnuje naszego domu. Po chwili znalazłem się w pomieszczeniu. Chłopak oplótł swoje nogi wokół moich bioder, ramiona zarzucił na szyję, a twarz wtulił w zagłębienie na mojej szyi. Za każdym razem, gdy wypuszczał powietrze, czułem przyjemne dreszcze. Wszedłem z nim do sypialni, po czym delikatnie położyłem go na łóżku. Zacząłem go rozbierać… jakkolwiek to brzmi. On naprawdę nie lubił spać w ubraniach, wolał wolność tak samo jak ja.
-Harry.- mruknął, przekręcając się na bok. Och, świetnie. Przeszedłem na drugi koniec łóżka.
-Shh. Śpij. Spokojnie, może i jestem bi, ale nie będę cię pieprzył, gdy jesteś pijany.- mruknąłem, rozpinając jego koszulę. Momentalnie poczułem uderzenie w tył głowy.- Lou!- jęknąłem.
-Nie pieprz bzdur.- mruknął przez sen.

Louis’ POV

Tak, byłem pijany, i co z tego? To nie znaczy, że nie kontaktowałem… dobra, miałem trochę w czubie, ale czułem każdy dotyk Harry’ego. Mówię poważnie. Ha, zrobiłem to specjalnie, dyszałem w jego szyję, czułem, jak miał gęsią skórkę. Czy to nie wspaniałe podniecać faceta? Nie myślcie sobie, jestem w stu procentach hetero. Kocham… kochałem Hannah, naprawdę, ale to fajne mieć taką odskocznię jak Harry... ouch, powiedziałem o nim jak o jakieś rzeczy… nie chodziło mi o to, naprawdę. Kocham go bardzo mocno, przyjaźnimy się już ponad dwa lata, uwielbiam spędzać z nim czas, i nie przeszkadza mi to, że jest biseksualny, to jego sprawa, mi nic do tego. Tak, rozmawialiśmy o tym kilka miesięcy temu, opowiedział mi o tym, że był zauroczony mną już od początku xFactora. Na początku trochę się zmieszałem, bo… no cóż, po dwóch latach miziania się, spania razem nago dowiedziałem się, że on na mnie leci. Ale pogodziłem się z tym, nie mam już żadnego problemu z jego naturą.
Jak wspominałem, byłem świadomy tego, co Harry właśnie robi i jak mnie dotyka, udawałem tylko, że śpię, ale tylko dlatego, bo lubiłem, jak jego duże dłonie rozpinają moje ubrania i przykrywają moje ciało kołdrą. Był delikatny, naprawdę. Jakby bał się, że zrobi mi krzywdę, ale później kładł się obok, obejmował mnie ramieniem i szliśmy spać. Był niesamowitym przyjacielem, nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z nim, ani z Zaynem, Liamem czy Niallem. Całą piątką byliśmy jak bracia, ale to z Harrym znalazłem tę nić, której nikt nie rozumie, nawet ja. Nasza przyjaźń jest kurewsko dziwna.

Harry’s POV

Ułożyłem chłopaka na lewym boku, by był zwrócony w stronę ściany. Ściągnąłem z siebie ciuchy, położyłem je na krześle i wsunąłem się pod pościel. Przykryłem nas szczelnie i ułożyłem moją rękę w pasie Louisa. Przysunąłem się maksymalnie do niego, kładąc głowę przy jego torsie.

-Dobranoc, Tommo.- mruknąłem, zamykając oczy. Chłopak wymruczał cos pod nosem, a po kilku minutach odpłynąłem w krainę Morfeusza.
***

Drugi rozdział za nami. Mam nadzieję, że nie zanudzam was tym opowiadaniem. Aczkolwiek, sadząc po komentarzach/wejściach, chyba jednak zanudzam. 
Nieważne. Postaram się, by rozdziały miały 4/5 stron, byście mieli, co czytać. Kocham was x.
P.S. jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach, wpisz się w zakładce 'Informowani'

7 komentarzy:

  1. Co co co CO!?! Ty zanudzasz Haha ?!. To opowiadanie jest takie gvyvhfgjcg. Jezuuu kocham cię i twoje opowiadanie. Nie mogę się doczekać co zrobi Louis jak dowie się ze pocałował Harry'ego. Looveeeee!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej nie gadaj bzdur! Rozdział świetny x kocham te LarryMoments, Lou i Hazz świetnie sie ze sb doogadują są mega słodcy,tylko martwi mn to że Lou jest hetero.... Ale myśle że nie powinnam sie tym martwic bo akcja sie rozkręci co niee ? Czekm na kolejne rozdziały xx ily

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne z niecierpliwością czekam na następny dział <3 Masz talent <3 zakochałam się xx @Horanowska

    OdpowiedzUsuń
  4. awww to jest cudowne <3 pięknie piszesz <3 i wcale nie zanudzasz Skarbie <3
    współczuje Harremu, bo wiem co przeżywa, sama mam podobnie niestety ;c ale wierzę w to, że będzie dobrze <3 nawet jeśli miałoby to być dopiero w 69 rozdziale :D
    życzę duużo weny, skoro masz zamiar pisać na 4/5 stron :3 Kocham Cię <3

    // @ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie gadaj głupio ! To opowiadanie jest boskie ! Każdy tak ma na początku, coś wiem o tym :D
    Historia jest sljvfowygiaqpoiurlakjfzmnkfakelriyhgighre *-*
    Jedno z najlepszych jakie czytałam :) A czytałam sporo i nie zawsze to piszę :>
    Kocham to i Ciebie <3 Pamiętaj o mnie :) xx
    Hmmmmm, co tu jeszcze powiedzieć ...
    PISZ 3 ROZDZIAŁ :)
    Nie pośpieszam cię, ale nie mogę się naprawdę doczekać dalszych relacji tego ślicznego opowiadania <3
    To koniec z mojego komentarzu :)

    INFORMUJ MNIE, BO JA NADAL WIEM, GDZIE MIESZKASZ, KOTKU.
    @JuliaWota xx

    Zapraszam; http://harry-dark-styles-and-boo-bear.blogspot.nl/ xx

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest gxdhjcdhbkbzfj <3 @ohniallari

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej, przeczytałam. Co do rozdziały jest świetny. Czytałam go z bananem na ryjcu. Naprawdę. Okej idę czytać dalej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.



    @Horan_Shawty z sayhimhello.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń